Relacja online TCR 2016
Zapraszamy do śledzenia Relacji online z Transcontinental Race 2016, który odbędzie się w dniach 29 lipca – 13 sierpnia 2016r.
Pozycję zawodników można śledzić na stronie organizatora.
Do pobrania jest także aplikacja mobilna, która umożliwia odczyt relacji online zawodników.

Pisze po prostu o realiach wyscigu. I nie widze powodu zebym mial jak Ty udawac ze bylo cudownie – niech ludzie wiedza jakiego podejscia organizatora majé oczekiwac. Ja sie rozczarowalem solidnie, polskie standardy ultra nawet tych za grosze wpisowego sa duzo wyzsze niz tutaj

Znow narzekania,Michal biegnij poskarzyc sie mamie.Ktos cie sila zmusil do jazdy w TCR?A ja juz w hotelu,zostaje do niedzieli,kupilem cywilne ciuchy,miasteczko klimatyczne,fajne knajpki, coś się na wieczor wybierze.Ludzi faktycznie duzo.W sobote impreza konczaca TCR

Dopiero jadac ten mataton zrozumialem ze ten caly ogromny nacisk na samowystarczalnosc ma drugie dno. A jest nim bardzo sprytny zabieg organizatora by nie dawac zawodnikom praktycznie nic i zamykac im usta ze przeciez maja byc samowystarczalni. Mozna i tak – ale nie wolno wtedy brac wpisowego 200 funtow.

Podziekowania dla wszystkich za gratulacje, bylo bardzo trudno, ale dobrze miec takie wsparcie w innych. Wracam juz do Polski autobusem do Adrianopola, jutro rowerem 200km do Burgas, w sobote samolot do Polski. Cannakale okropne, strasznie duzo ludzi i wytrzymac sie tu nie da z powodu upalu, 36 w cieniu i jeszcze wilgotnosc. Maraton bardzo trudny- a nie dali nawet symbolicznego drobiazgu w nagrode za ukonczenie, co jest zwyczajnie slabe, bardzo slabe

Na mecie z ostatecznym czasem 12 dni 5 godzin i 27 minut. Liczy sie czas z mety, nie promu; jesli dwie osoby doplyna tym samym promem to pierwsza jest ta, ktora wczesniej dotarla na prom. Dzisiejszy dzien morderczy, strasznie dal w kosc wiatr i temperatura, nawet w nocy mniej niz 24 stopnie nie bylo

Dotarlem na prom w Eceabat, teraz tylko przeplynac ciesnine Dardanelska – i wreszcie meta :-)

Przez te kilkanascie dni jazdy TCR pilem wino codziennie i dobrych nawykow lepiej nie zmieniac. Frajerem bym byl gdybym nie sprobowal wina w kazdym kraju.

Turcji w Kesan, strasznie umordowal mnie wiatr, a o 22 dalej jest 28 stopni, a z glosnikow wlasnie wyje muezin. Pod miastem okazalo sie ze moje tylne kolo ma bicie prawie centymetr, ze 200km jechalem z kolem lekko tracym o hamulec, co mnie sporo spowolnilo. Ech…

Rysiek – Twoje obie metody sa dla frajerow :-). W niemal kazdej greckiej wiosce jest kranik z pitna zimna wodna, gdzie nie tylko nie trzeba placic – ale mozna sie umyc do woli, zmoczyc czapke i koszulke, pelna profeska, a alkohol nawet w malych dawkach na taki upal to sredni pomysl.

Obiad w knajpie wolnoclowej na granicy tureckiej. Alez ulga wreszcie w klimatyzacji! Ostatni kawalek styral mnie mocno, polaczenie czolowego wiatru i upalu. Ale teraz powinno juz byc lepiej, powoli skrecam na poludnie no i konczy sie dzien i temperatura wreszcie zrobi sie przyjemna

Grecka metoda:1 idziesz do sklepu kupic butelke zimnej wody za 1Eur, metoda 2 kupujesz w barze szklanke wina za 1eur i zimna woda z dystrybutora za free.Wole 2

Alexandroupoli, ciezka jazda od ponad 100km pod solidny wiatr (jak na koncowce MRDP) i straszny upal 42 stopnie, tak wiec te 15 z Polski wymieniam z pocélowaniem raczki ;-). Przed miastem pokaz mozliwosci mistrza szybkiego ataku, wyprzedzil mnie z predkoscia o 10kmh wieksza, na pierwszej gorce go odcieloé wiec widzac ze nie ma szans zebym go nie digonil – skrecil w bok by uniknac blamazu. Profesja obecna w kazdym kraju swiata :-)

Zarowno w Macedonii jak i w Grecji widuje sie na ulicach mase bezpanskich psow. Dzis w nocy 2 razy mialem napady takich watah po 5-7 duzych egzemplarzy,éale na prawdziwego Wilka to za malo ;-). O godzinie 8.30 jest juz 30 stopni, wiec upal dzis zapowiada sie nieziemski; zaczyna tez wiac przeciwny wiatr

Nienawidze Macedonii, najgorsza kolacja w zyciu.Wyplulem to g…. po 3 kesach.Powinienem dac w ryja a nie placic,pani miala szczescie ze ja spokojny czlowiek

Pierwsza czesc Grecji niesamowicie nudna, teraz robi sie juz ciekawiej, do tego niby bez slonca ale 30-31 stopni, a teraz wieczorem 24. Do mety z biwaku mam 410km, postaram sie to zrobic na raz jadac juz do oporu, tak zeby mete osiagnac, pewnie wypadnie to pozno w nocy. Teraz robi sie ciemno o 19.30 polskiego czasu, na starcie w Belgii bylo to 21.30 – to pokazuje jaki kawal zrobilismy ;-). Podziekowania dla licznie wspierajacych mnie kibicow!

Juz w Grecji. Dotychczasowa trudnosc trasy, ktora ja bardzo urozmaicala zastepuje powoli monotonia rownin Macedonii i Grecji. Zaczyna sie zmudne odliczanie kilometrow na mete, zostalo mi jeszcze troszke ponad 500km – dlugo, oj bardzo dlugo bedzie sie to ciagnelo ;-).

Stacja Swiss oil,prosisz o wode dostajesz z lodem.Szwajcarska jakosc na tym zadupiu.Pelno aut na tablicach CH,D,A wiec nie wiadomo jaki fiutek cie mija na 0,5m

Sniadanie w Kosowie omlet,ser,szynka.Cudo na talerzu a przy drodze syf kila i mogila. Dzis wyprzedzajac tir szedlem na czolowke z osobowka,zjazd 80km/h.

Ostatni etap to jak BBT ale nie moge obiecac ze zrobie go w 43h.Za mna powinien jechac woz techniczny i zbierac lokalne specjaly ktore sprzedaja przy drodze

Postoj obiadowy na pizze, juz koncowka Kosowa. Zdecydowanie najbrzydszy kraj na trasie, masa smieci, kierowcy tragiczni, jednym slowem czuc juz Orient :-)

Na przeleczy Kula, ostatniej wielkiej gorze TCR, zaraz bede wjezdzac do Kosowa. Zimno, duzo deszczu, na przeleczy taka mgla, ze widocznosc na 30m. Ale jedzie mi sie nadspodziewanie dobrze, gardlo chyba powoli zaczyna odpuszczac, a na mete coraz blizej :-):-)

Monastyr z 4wieku przy drodze.Stanalem po wode a kupilem u nich nalewke na miodzie.Degustuje bo w koncu ultralight i szkla dlugo nie chce wozic. Dobra ta newka

W Zabljaku w knajpie. Przeprawa przez Durmitor ciezka, na szczescie tylko mzawka, a nie normalny deszcz, za to silny wiatr i bardz zimno, ja mialem dobre ubrania w wystarczajacej ilosci, ale wspolczuje tym wylajtowanym, w takich momentach placi sie wysoki rachunek za malo bagazu

Wymiana linki tylnego hamulca.Nie bylo latwo,musialem zdjac owijke by przepchnac linke.Dobrze ze awaria pod knajpa to przy okazji zjadlem obiad.

Dotarlem do Pluzinje, piekna droga przez kanion Pivy, pogoda kiepska delikatnie popaduje; jakos sie jedzie, moze dotrwam do konca ;-)

Kocham Bosniakow,sniadanie wypas jaja na bekonie, nalesniki z bananami i orzechami.

Nocka na chalupie,uprosilem kobiete i dala swoj pokoj bo kwatery miala zajete.Pranie,prysznic, tylko babka pewnie pomysli że jej sie w lozku zesralem bo usnalem jedzac wieczorem czekolade i troche sie po poscieli rozsmarowala.

Niedlugo ruszam, cos sie zregenerowalem w hotelu, ale spac na poziomo nie moglem tak sie krztusilem, mozliwosci oddechowe mam ograniczone i to w gorach éedzie teraz bardzo przeszkadzac. A Czarnogora jest bardzo trudna, same gory, dopiero w Kosowie sie zaczyna wyplaszczac

Pierwszy raz w hotelu, wczesniej nocowalem na powietrzu i worek wraz ze spiworem totalnie mokre, worek Cumulusa Shield Bivi ktory mial byc 100% odporny na wode to totalne gowno, po zwyklej rosie jest caly mokry. Tak sie koncza glupie zabawy z workami i hamakami, ciezka glupote zrobilem nie biorac namiotu.

Dzis niestety fatalny dzien. Wczoraj lekko cos gardlo czulem dzisiaj rozkrecilo sie na pelny regulator. Mocno boli gardlo i krtan, meczylem sie caly dzien, a 130km w deszczu przy 12-13 stopniach nie pomoglo. Na jutro prognozy tez sa slabe, jesli choroba mocniej sie rozwinie bede sie musial wycofac.