Ruchlicki Stanisław (Stasiej)
Drużyna | PTR Dojlidy Białystok |
Miasto | Kleosin |
Kategoria | Extrem |
Numer startowy | 14 |
Rok urodzenia | 1983 |
Planowany czas ukończenia | Niestety o 12:00 w niedzielę (tzn. po 8 dobach od startu) muszę zejść z trasy i szukać najbliższego pociągu do domu - w poniedziałek do pracy! ...ale zawsze to dodatkowa motywacja, choć pokonanie całości w 8x24h wydaje mi się zupełnie niewykonalne |
Osiągnięcia sportowe
Zawodnik w maratonach MTB od 2007r, gdzie mimo starań brak dobrych wyników. Sukcesy na szosie (którą mam od półtora roku) - dwie epickie wygrane na 24h Sokole! Zwycięstwo na Zażynku 2012.
Relacja z trasy
Sto do mety. Ledwo sie ruszam..
Jestem w Ustkach. Niestety wykrylem ze suport nie kreci sie jak powinien i mnie spowalnia..
Czy ja sie wreszcie obudze z tych snow gdzie popadnie ciagle tej nocy..
Sen krotki, to i na krotko pomogl ;/ Polezyny pod drzewem jeszcze przed Darlowem. Cel byc w poludnie sie oddala ale co zrobisz jak niedasie :/
Mielno. Sen pomogl ! A moze by cos zjesc? Co? Zupe! Dz-dz-dzieki…
Proba jazdy
…i namowil :-( NRC na lace gdzies za Kolobrzegiem
o to jestem Kolo Brzegu. Noc sie zaczyna, ktorej sie lekalem… Co dzis mozg wymysli by wpedzic mnie do loza. Zaczyna od obnizenia Hr Max do 90 bpm, zwikszania odczucia bolu i namawiania do czestszych postojow…
Trzebiatow, lepsza juz jazda i nastroj !
Mmmmmm… Cieply makary :-)
Miedzyzdroje, ale z trudem, ledwo powyzej 20 km/h z Goleniowa, kadencje rzedu 42 rpm, najwieksza trudnosc usiedzenia w siodle.. No ale nikt nie mowil ze bedzie lekko a dojechac trzeba :-P
Jest Goleniow jest zmeczenie ! Szczecin udal sie bezblednie. Stresuje chroniczny niedobor baterii w telefonie. Trzeba cos wymyslic, tylko ze brak czasu :-P
Zostaje na 9ty dzien !
Wjechalem w granice administracyjne Szczecina :-o Tak zawsze dalekie miasto, ze az abstrakcyjne, niedostepne, a tu prosze, rowerem dojechalem :-o Posiedzenie na trawie w przerwie pogoni z czasem
Pol tysiaca km do mety !
Cedzynia. 10 min temu PK34 Osinow, gdzie wszystko poza Biedronka po niemiecku :-o Odzylem po nocy troche, ale sprawa zmian w organizmie pod wplywem tak ekstemalnego i dlugotrwalego wysilku – to temat na osobna wieksza rozprawke. Meanwhile, nie jestem pewien czy Daniel za mna czy przed. Wczoraj w Gubinie mega zaskoczyl pojawiajac sie w centrum z przodu
Sarbinowo, 33 pkt kontrolny. Nareszcie. Ta noc to byl istny koszmar. Jesli nie lezalem gdzies pokotem w lesie wsrod wilkow, to trzesac sie nieraz z zimna jechalem z predkoscia turysty, z zamykajacymi sie oczami, bujajac sie po calym pasie, albo stalem oparty o slup czy drzewo.. Zalozylem wszystko co mialem na czarna godzine, bo oto ona nadeszla! I jest juz lepiej, ale ostatecznie ocucil mnie widok zapowiedzi dnia widniejacy na niebie <3
Wstaje, kontynuowac napieranie na Kostrzyn
To juz byla pseudo jazda, klade sie porzadnie pod foliowa koldre. Slac loze, katem oka widzialem jak Daniel przejechal niechybnie..
Male spanko bylo potrzebne..
Ale zgon teraz po tym wyscigu.. Z trudem jade… Cybinka opuszona
..i Daniela znalazlszy, razem plyniemy
NIEBYWALYM sprintem 15km udalo sie rzutem na tasme wskoczyc na OSTATNI dzis prom ! Matko boska…
Punkt Brody. Za 40km prom, ale telefonu nie odbiera ani zeglarz ani sedzia… Pozostaje objechac, nie ryzykowac braku przeprawy…
Punkt w Czaplach. Cennikowo – 2410 km. Moj, lacznie z dzisiejszymi porannymi dodatkami – juz 2450. Dobre warunki do jazdy! Po wczorajszych 4.000m podjazdow, plaska trasa jest troche jak balsam. Tylko sekcje bruku wybijaja z rytmu, grube kamole, na jednej z nich szukajac objazdu poboczem zaliczylem na piasku pierwsza glebe :-)
Ruszow byl 13:55. Teraz popas w nastepnej miejscowosci, po OSie ze zwirem do klejenia asfaltow.
Zgorzelec, robi sie niemiecko :-)
Ale sie poganialismy z megatraktorem, 40tkami caly Wlosien po super zakretasach :-P Fakt ze bylo z gorki, z wiatrem i po nowym asfalcie, ale nie dalem sie, mimo ze caly czas dociskal obroty ;-D
Swieradow. Okazalo sie ze wisienka na gorskim torcie nie byl slynny Zakret Smierci, bo ten tylko wylonil sie po cichu juz po wyplaszczeniu, ale zjazd potem, okazal sie najszybszy na calej trasie, tu nie trzeba bylo uzywac hamulcy. Opuszczam tereny nieodlacznie kojarzace mi sie z szosowa Petla Karkonosko Izerska, organizowana kilka lat temu przez Cezarego Zamane w ramach Mazovii
Beznadzidejne tu oznakowania. ,co chwile musze stawa,c sprawdzac ddroge ;/
Potezne mgly nad Jeleniogorszczyzna, nie moge sie rozgrzac
Here I go.. On the road again! Na pozegnanie z Gorami :’)
Po dluzszych perypetiach, paszol spac w Kowarach ! Na jutro ostatni z gorskich podjazdow
Jest Lubawka. Godzinna wtopa nawigacyjna w Mieroszowie, wystarczylo ze nie postawili tablic kierunkowych :/ Dramat, jak to odrobic, na czym uciac ech….. A poza tym dzis osiagnalem swoj nowy rekord dziennej sumy podjazdow :-o A wszak ciagle jeszcze jade, do Kowar… Zmeczon !
Siedze na laweczce przy skrzyzowaniu glownej ulicy, zjazdu brukowego i dojazdu na stadion. To tu, w Gluszycy, 4 lata temu (na moim drugim starcie gorskim) osiagnalem swoj all time low predkosci sredniej na maratonie – ponizej 9km/h. Nastepnymi startami konsekwentnie leczylem ta traume. Wtedy jeszcze maratony mialy regulaminowe dystanse (a nie jakies 60km), dzieki czemu bylo 3 tys m przewyzszenia. Dokladnie tyle ile teraz wlasnie wybilo na dzis !
Kryzys bolu zimna i sil w Radkowie ! Zobaczy sie co bedzie jak zjem pulpety ze sloika :-P
Kudowa i Challengowa sciecha rowerowa, a po finale Ktr zacne driny polewal :-D
Przystanek. Dobry byl po drodze gorski podjazd po kamolach robiony szosowka ;-)
Miedzylesie, zmeczenie.
PK Stronie zdobyty! Zloty Stok opuszczono o 6:50. Po wysmienitym wyspaniu pod bela siana podjazd zan wchodzil jak lis do kurnika! ..az Daniela zgubilem :-o ..a w Londynku nadal charakterystyczne placzace sciany :-)
Wstajemy !
Do Nysy zimno ale na godz 3 bylem, Daniela spotkawszy zen az pod prawie Zloty Stok, gdzie wskoczylismy w folie. Dobranoc.
O?
Pk Kietrz! Czyli regulaminowo 1900km trasy. Fajno latalo sie po slaskich miastkach, jakos znajomo. A Ratibor polaczyl najlepsze elementy tras sokolowych
Konczyce 1835km. Dobry sklep, kupilem tajna bron na zimne czasy ;-) Po Golonkowych wzruszeniach (Istebna) byly Sokolowe wspomnienia (Wisla, Ustron), no wysmienita niespodzianka powitalna ze strony Cieszyna :-D Lece dalej bo podwieczorze ladne a drogi juz spokojnienjsze. Nastepne gory od 2000km. Dzis buam sie spokojnie, bez ulanskich szarz ani zagladania w wyniki, ale to dzis :-P
Az lezka sie w oku zakrecila gdy to nagle sie wylonilo.. Po lewej stadion, stacja; po prawej sklep; w prawo zjazd na kwatery a z przodu Zajazd u Pecia… Jestem wzruszony :’)
OMG!! Koniakow zdobyty, w calosci!! Nachylenie w polowie podjazdu osiagalo 35%!! Puls skoczyl do niebotycznych wartosci, 165 bpm, to odpowiednik 205 na swiezaka, bo dzis juz przy 115 sapie
Po udanym przelocie czas na trzeci cieply posilek trasy – kebab w Zywcu :-D
Kolejna na szlaku Golonkowych miejscowosci – Zawoja. Chyba najpiekniejszy podjazd, a potem 500m w dol, lecz wszystko popsul ziab. Gdzie to lato?
Powrot z noclegowni na wlasciwa trase przez Zakopane zaliczony udanie, tym razem bez przygod terenowych :-P Po pospaniu podjazdy znow sprawiaja przyjemnosc, bo wczoraj w nocy byl dramat !
Wyruszam wreszcie z Zakopanego. Z kazdym dniem coraz bardziej zmeczony. A tu rywale jak gdyby nigdy nic coraz bardziej mi odjezdzaja. Nadludzie! Ale to lubie – rywalizacje z najlepszymi! Chyba pozostaje juz tylko walczyc o jak najlepszy rating.. Bo pierwsze mysli o szansie ukonczenia juz sie pojawiaja. Zostalo 1500 km, to juz blizej niz dalej! Wczoraj zaczely sie i u mnie problemy z kolanami.. Oby nie wzrosly.
Zakonczenie trzeciego etapu wykanczajace, wraz ze zjazdem ktory byl podjazdem oraz wedrowkami po polach i rosie w poszukiwaniu noclegu.. Zakopane. Ide spac do rana! Od Ustrzyk 400km / 26h
Bukowina, podjazd killer, niekonczacy sie i bardzo stromy, 400m meki :-o
Cudny podjazd Lapsze, 500m w pionie, z hardkorowa koncowka, bez podporki ;-D
Piknik pod sklepem w Kroscienku
Sacz, Stary. Zakrecony. Wyjechany
1520 km
Piwniczna a nie Szczawnica !!
A zjem cos cieplego ! Szczawnica. Licznik odzyl. Poki co – mimo nieuzywania gpsa – nawigacja prawie bezbledna. Jedno nadkrecenie sie po Hajnolce i nocny trojkacik bermudzki w miastku ktorego nazwy nie pamietam, ale gdzie na wylocie wielka tablica oznajmiala: WIELKIE OCZY!!!
Ps. Muszyna. Zblizam sie do 1500km
Niebywale, troche sie przejasnia! Od mego ostaniego wpisu lalo lub z roznymi nasileniami padalo.. Az elektroniki troche zamoklo.. Ale i tak gory sa swietne !
Rywalizazja trwa! Dobrze wrocic do gry. 8:40 zjechalem Zmigrod
Dukla. Pierwszy sklep od Ustrzyk :-o
Pospalem !
Moj pierwszy raz z folia Nrc :-o Opis tylko po niemiecku ale jesli dobrze wyczytalem to srebrnym do srodka
Blad w poprzednim wpisie zrobilem, chodzilo o inna wies, to teraz jestem 9km od Dukli. Zasypiam jak bym nie spal od kilku dni.. Szukam miejsca
1365km, 15 do Dukli. Wietrzna noc. Bieszczady zakonczone, pozostaly pagorki. A drogi tu dziurawe lecz spokojne, wiec mozna sie polozyc. Poszukuje napitku. Wrocilbym juz do cywilizacji, ale patrzac po mapie – wkrotce to nastapi.
Wszyscy maja Cisne? Mam i ja! Choc zmeczenie juz bierze…
Ustrzyki-Ustrzyki 2:05 ! Postoj przy mecie BBTour. Ten wariant dojazdu znad morza o 275km dluzszy.
Ruszam wreszcie. Za chwile okaze sie czy jestem w stanie jechac, ale chce sie ;-) Przede mna nocne Bieszczady.. Trzeba bedzie uwazac.
Wstalem.. Nadal Ustrzyki Dolne. Czas kontynuowac.
Dojechalem do kresu swoich mozliwosci. Po 600km i 30h na rowerze, poprzedzonych zreszta etapem 31h/640km – padam. Nie jestem juz w stanie jechac rowerem. Dzienleg Ustrzyki Pierwsze, a must!
Opalam sie na polu w promieniach porannnego slonca, wrak czlowieka. Bede probowal sie ruszac, lecz jak mucha w smole. Na zasadzie – oby do noclegu
Nocna Masakra. Przystanek przy znaku 'Przemysl 18′. Za Radymnem, dojazd do ktorego wymagal nawigacji iscie Grassorowej. Jakos sie udalo, lecz slaniam sie, zataczam..dobrze ze nie kiedy jade. Od 5.20 gdy ruszylem z Michalowa zrobilem ponad 500 km, bez snu.. Nie wiem co dalej – najblizszy plan to zrobic jeszcze Przemysl nim zrobi sie wen tloczno
Male polezyny przed Cieszynami (czy jakos tak). Od Zosina same dobre drogi, a moze juz tak pozostanie :-o ?
Belzec, czyli „w prawo, osiem szesc piec, na lest”. Dzieki chlopaki z Grupetto za nieoczekiwany atak na gorkach przedtomaszowskich, fajno sie go odpieralo tak na obudzenie :-)
..droga, w ktorej jestem polowie. Pierwsza scianka na trasie!
Fenomenalnej jakosci droga Alozjow-Tomaszow! Ale odmiana. I ruch maly. I niebywale wiesci z relacji online. I Lysy ktory swieci kapitalnie :-D
Heh, duzo tego Zosina nie bylo :-P Dobrze ze zakupy na noc zrobilem prrzezornie w poprzedniej wsi. Cieplo <3 Nie to co przedwczoraj na Mazurach :-) Ps. Zaraz tysiaczek, po ktorym atakuje swoja zyciowke dystansu !
Zle ostatnio napisalem, to byla Wola ale Uhruska, no niewazne, juz caly przystanek za Dohruskiem moj bo ostatnie pksy odjechaly :-)
Wola Dorohuska, mila pogawedka i laweczka :-D Jakos nie bylo kiedy sie rozebrac, od rana jade na dlugo, ale noc nadejdzie sama. Po drodze rozkminialem wzory na odcinek okregu wg dlugosci cieciwy by wyliczyc ile sumarycznie km dorobimy na samym objezdzaniu dziur ;-)
I ja mam Wlodawe, ciekawe kiedy sily sie skoncza B-)
Ps. Oho, doczytalem relacje.. Robi sie ciekawie :-D
Terespol. 8h sam, cos nikogo nie moge dogonic.. No ale trzeba robic swoje. Zobaczymy co bedzie.
Konstantynow. Cwierctrasie :-o Bufet
Zalomotalem i mam Siemiatyczki, nie ma takiego obijania sie ! A na zjezdzie pekla pierwsza 60stka :-)
Sklep Kleszczele, lodzik :-P Teskno do predkosci przelotowych rzedu 30 km/h i pulsu wyzszego niz 120, no ale co zrobisz, wyniszczenie, juz tak zostanie.. Ale jakos sie jedzie :-)
Nooo z tego co patrze po relacji online, to zasluguje chyba na miano czolowego spiocha maratonu :-P Ruszam z niezwykle goscinnego Michalowa, odrabiac straty, z mysla ze wypoczynek sie z czasem odplaci !
Michalowo! Nocleg time! Rano dam znac o ktorej ruszam, lecz nocleg full wypas trzeba :-)
Ps. Pozdrowienia dla kibicujacych/czytajacych :-D
Wierzchlesie <3 Coraz blizej domu, choc do mety wciaz ponad 2.5 tys. km..
Odcinek Lipsk-Dabrowa Bialostocka zawsze byl a pain in the a** Ale przy dzisiejszym wietrze pokonanie go bez podporki to prawdziwe wyzwanie, wiec beware ! ;-) Za to jaka frajda gdy sie juz uda, chowajac sie w przyjazne zabudowania miasta. ..lecz zaraz potem 30 km powtorki z rozrywki czeka :-)
Obiad Giby. Trzeba zjesc kotleta. Kosztem mniej niz 500 km w pierwsze 24h :(
Juz za Wizajnami i 130-m zjazdem :-o Udalo sie troche odzyc
Goldap! Od czwartku moje szczesliwe miasto, bo dzieki owczesnemu udanemu wystepowi – teraz moge ze spokojniejsza dusza totalnie zmasakrowac swoj organizm na MRDP. Niestety poki co trwa nieprzemijajacy kryzys.. Sen wprawdzie zazegnany, lecz predkosci srednie moze 20 km/h.. Jadlo.
za Wegorzewem. Godzina snu byla potrze bna. Lecz czy wystarczy?
Sepopol, pk3. Nocne dziury w liczbie niebywalej daja lupnia a pedzic trzeba! Lecz dzieki czujnym rybkom poki co ja i rower cali
Gorowo Ilawieckie z czolowka znow, zgon chwianie trzeba zjesc kapote i nogawice wdziac!
Pogrodzie. Sklep. 155km. 15 km temu porzucilem czolowa, juz tylko 4osobowa grupe, za mocno bylo jak na taki dystans..
Peleton 82 km sklep start ostry wyszedl przedwczesny :-P Jadla i napitku czas, nogi juz zmeczone