Relacja online 2013
Chocmirowo. Przetrwalem chyba najgorsze.balem sie jechac bo zasypialem. Prowadzilem rower budzac sie przy utracie rownowagi.nie moglem sie zalatwic bo sie wywracalem.do tego bola kolana, wiec jade wolno i marzne. Co nie wypije to 5min pozniej tego nie ma. toc przemiana materii dopiero :) widzialem jeszcze dwa przeeeeedziwne stworzenia.takie mini swinie/barany. W srodku pustkowia przebiegly mi droge.trzeba bedzie porzadnie przejrzec atlas zwierzat w domu. Albo to z zoo cos ucieklo… Coz, baton w dlon, nowe baterie i do przodu :) od jakichs 3h zero ludzi :) niezla dzicz. Jeszcze te mgly… chocmirowo :) a myslalem ze to turystyczne miejscowosci wzdluz wybrzeza beda.turysci,imprezy cala noc… You never know :)
Darlowo
Ostatnie 100km.jeszcze wszystko sie moze zdarzyc. A ja juz czuje zapach zatechlego powietrza w latarni.jej chropowate cegly pod palcami..:)
Jeszcze przed ustka.Cos blysnelo,zaszumialo. Chwile pozniej juz blyskalo z daleka na czerwono.elblag mnie wyprzedzil :) nawet na kolo nie mialem szans wskoczyc :p nie ma to totalnie znaczenia :)
Powoli wpadaja kolejne gminy. Trzeba bedzie wreszcie uzupelnic profil na www.zaliczgmine.pl :) ustka. powolutku :)
Ustronie Morskie. Kawa.
Kolobrzeg
Kolobrzeg
Kolobrzeg.
Meta
Jastrzebia Gora
Karwia
oniedzialek 21.00. Jem sobie kolacje w Darlowie.Nieco ponad 100 km do mety.Tak wielkie emocje sa we mnie,tak bardzo chcialbym aby na mecie byl Ktos z Elaga,aby bliskie mi osoby zauwazyly ze dokonalem rzeczy niezwyklej.Cztery lata zylem tym maratonem,poswiecilem kazdy w tym czasie dzien dla tej jednej c li…bycia na mecie.
Krokowa
A@ No to chyba z trasy w Darlowie ostatni ssman o godz 21.03 . Mysle ze ugryze sie w J… I dojade i podsumuje ta wycieczke sprzetowo i zdrowotnie. No a po A zniej emocjonalnslnie. :D
Darlowo. Kupilem gumy zeby nie zasypiac, do tego litr energygowna :) nie wieje juz tak, da sie jechac. zycie toczy toczy swoj garb uroczy…
Wczorajszy dzien byl dla mnie chyba najtrudniejszy na maratonie, 4 osoby liczyly sie w walce o zwyciestwo, ostatecznie wszyscy zmiescili sie zaledwie w godzinie, co na dystansie ponad 3tys km to juz wielka rzadkosc. Wiedzialem ze sama predkoscia nie wygram, wiec postawilem na wytrzymalosc i 400 km przejechalem bez typowego postoju, bez obiadu. Pozwolilo to zaoszczedzic nieco czasu, ktory okazal sie kluczowym do sukcesu. Jazda byla bardzo trudna, 250km pod silny, czolowy wiatr – a ja jezdzic pod wiatr serdecznie nienawidze. Gratulacje dla wszystkich zawodnikow, podziekowania za piekna sportowa walke, miejsce nie jest tu specjalnie istotne, bardziej licza sie emocje i przezycia, walka z samym soba, ktorych ten ekstremalny maraton dostarczyl cale mnostwo. PS Wasy juz zgolone ;))
Ciesze sie ze udalo sie ukonczyc MRDP w limicie czasowym. Jest to moj pierwszy maraton rowerowy. Gratuluje Michalowi wygranej a Adamowi 2 miejsca. Trzymam kciuki za pozostalych uczestnikow. Dojedziecie chlopaki ;-) Dzis spalem 13 godzin. Dziekuje kibicom za doping. Do zobaczenia.
Mierzyno, czuc zapach mety, wiatr ucichl i predkosc odrazu podskoczyla
Trzebiatow. Jedziemy we czterech: Nalazek, Koseski, Knopik, Piluch.
No i juz po wszystkiemu;-) Na ostatnim naszym etapie MRDP liczacym 449 km postanowilismy w polowie dystansu z Bogdanem ze sprobujemy dogonic pierwsza 2. W okolicach 300 km przydarzyl sie nam niemily incydent. Upadek na przejezdzie kolejowym. Poza otarciami i stluczeniami nic powaznego nam sie nie stalo. Chwile oddechu i ponownie ruszylismy w poscig. Predkosci jakie rozwijalsmy wahaly sie w przedziale 30-40 km/godz wiedzielismy ze nie mamy nic do stracenia dlatego tez zaryzykowalsmy. Jak sie potem okazalo nie dalismy rady. Michal i Adam byli lepsi. Ostatnie km ciagnely sie w nieskonczonosc. Wjechalimy z Bogdanem na mete zaraz po godz 3 nad ranem dnia dzisiejszego. Pierwszy na mecie Michal drugi Adam. Jak wygladal nasz dzien. Budze sie rano i czuje sie ja nowo narodzony (2-4 godz snu dziennie robi swoje)- doslownie. Po 5 min zaczynam widziec, potem zaczynam rozumiec co mowi do mnie Bogdan (a mowi zeby ws wac, nie ma litosci)probuje wstac – raczej ucze chodzic. jak zrobie jeden przysiad to ciesze jak dziecko. Prysznic, jedzenie i w droge. od 6 do 2 naste ego dnia. Wsiadajac na rower czuje sie jak zwierze rowerowe.Zdobywam kolejne km pokonujac swoje slabosci. jest ciezko codziennie walka ze snem podczas zdy. Dojazd na nocleg – jesc, umyc i spac. Plan ktory ustalilismy przed MRDP wykonalismy w 100% kazdego dnia zrobilismy tyle km ile zaplanowalismy. Ci
Wicko
Poniedzialek 18.07 Mielno.210 km do konca. Wieje.
Kolobryeg
Czuje sie z tymi kolanami jak kon wyscigowy zaprzegniety do pluga. Oj nie jest latwo, ale cytujac niniwowego klasyka, to nie jest wycieczka dla cieniasow :) lazy
Btw,dzieki panstwu znajomym Marka za doping i bufet przy promie!!!
Skad wiesz,ze jedziesz w dobrym kierunku?Mocny czolowy wiatr zatrzymuje cie w poprzek drogi
Smoldzino, jeszcze 100km do mety
Miedzyzdroje.
15.35 Kolobrzeg zdobyty. Walka z wiatrem o kazdy kilometr trwa. I teraz to juz jest dopelnienie przeciwnosci losu. Jak bedzie dalej tego nie wie nikt ? :-P